czwartek, 27 kwietnia 2017

Odwety sąsiedzkie za dobro i zdrowe serce


Odwety sąsiedzkie za dobro i zdrowe serce

Wywiesił flagę biała w oknie swych oczu
żądając swej duszy permanentnej wolności
Mówi głośno poddaje się! słyszycie wokół?
wyciągając na jaw swoje łzy czystości

Wróg ukryty w sąsiedztwie domu jego
tuż za ścianą i pod podłogą i ponad sufitem
Przecież on nic nie widział w tym złego
by pisać wierszem to co pachniało winem

Ten stary ferment długo grzebanych złości
cichych nienawiści i bolesnych zdrad
Nie mógł mówić wśród nich o miłości
bo szczury by wyżarły, ten jego dar

Gwoździem spojrzeń przybijali do krzyża
jego miłosierdzie i zdolność współczucia
Młotem złości walili by przybić go dokładnie
po nogach i dłoniach - po prostu - zwyczajnie

Niemal stos podpalali na podwórku jego
by spalić tego złego heretyka szalonego
Co podzieliłby się nawet swoim życiem
ale transplantację życia mieli w odbycie

I w końcu umarła w nim wiara w ludzkość
ten stosunek jego i ta człowiecza czułość
Dobro wystrzeliło jak fajerwerk w kosmos
stało się to co się stać miało - wprost

I gdy już umierał - słowa zacne powiedział:
- Wyzwalam Was bracia moi z grzechu
Nie będę z samych niebios szykował odwetu
Mój żal niechybnie do Pana szybko doleciał





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz