poniedziałek, 24 kwietnia 2017

MOTEL NR.7

PROJEKT KSIĄŻKI - ZESTAW OPOWIADAŃ 7

STACJA BENZYNOWA - 7 DNI

Wprowadzenie:

Słońce wstało nieco wcześniej, niż wtedy, gdy Paolo rozpoczynał po raz pierwszy pracę na Stacji Benzynowej nr 7.
To był znak w jego głowie, że czas mija. Paolo wiedział, że to już sporo takich wczesnych wschodów minęło. Sporo, czyli nie wiedział wcale ile. Zastanawiało go to i kroczył w miejscu - nie mogąc przypomnieć sobie, ile to już lat pracuje w tym miejscu. Głupio mu było pytać się kogokolwiek, ponieważ - raz nikt by pewnie nie wiedział, a dwa, gdyby oni wiedzieli, że on nie wie - jego reputacja mogłaby ucierpieć.
Była 4:30 na zegarze w holu, w którym Paolo pracował, a ściany były wytapetowane na różowo - na nich lampki oświetlające pomieszczenie w kolorze zielonym - wręcz ohydne zielonym - jak rzekł Paolo, pierwszy raz wchodząc do tego miejsca.
Miejscem tym była recepcją Motelu nr 7 w dzielnicy, której nazwy żadna z osób pracujących tu  nie była w stanie wymówić. Dzielnica miała francusko-brzmiącą nazwę, na której Amerykanin mógł sobie jedynie język połamać. Gdy przychodziło do potwierdzenia rezerwacji pokoju i ewentualnie podania namiarów dla dojazdu - wszyscy się migali mówiąc - adres jest na wizytówce bądź ulotce reklamowej, którą zakładali, że klient akurat ma przed oczyma. Nigdy się nie mylili - zawsze tak było, przynajmniej jak do tej pory.
W motelu było 17 pokoi, a w każdym po dwa łóżka, dwie szafki na lampkę nocną i szafa wbudowana w ścianę. Dodatkiem niemal ekskluzywnym były żaluzje w oknach i lodówka na alkohole zawierająca, zazwyczaj jedynie lód. Pościel w każdym z pokoi była koloru zielonego, by komponowała się z lampami na szafeczkach. Ściany zaś były również koloru różowego - jak w holu, wręcz wściekłego różowego.
Pomimo aranżacji wnętrz klienci nie narzekali na nic, zapewne przez cenę za noc, która nie była wygórowana.
Paolo był, co prawda rodowitym Amerykaninem, jednak korzeni włoskich. Jego zmysł kochanka, niejednokrotnie doprowadzał go do intymnych spotkań z klientkami motelu nr 7. Szefowie, którzy też byli z pochodzenia włochami - wiedzieli o wszystkim, jednak przymykali oko, śmiejąc się z niego w duchu.
Paolo nie miał wielu obowiązków - podstawowymi z nich były - wydawanie kluczy do pokoi, wpisywanie nazwisk w księgę gości i pobieranie opłat. Czasem na szczególne życzenie klienta przynosił alkohol bądź przekąski do pokoju, lecz zdarzało się to niezmiernie rzadko.
Z tego powodu Paolo umierał z nudów, a gdy ten stan deptał go totalnie, sięgał po książkę - najczęściej thrillery erotyczne, bądź w drugiej kolejności chwytał za krzyżówki - gryząc przy tym strasznie ołówek. Robił to do tego stopnia skutecznie, że w ciągu nocy potrzebował kilku sztuk, by nie musieć odłożyć krzyżówki na bok, wracając do zabójczej nudy. 
W motelu pracowało jeszcze trzy osoby. Jednym z nich był Carl kucharz fast foodu, który odgrzewał stare i zepsute jedzenie - robiąc z niego majstersztyk - który był nie do odkrycia, że jest ze składników po terminie, bądź już wcześniej komuś przyrządzany. Carl lubił się dobrze napić i nigdy tego nie ukrywał - nawet gdy szefostwo było w pobliżu, ten wyciągał flaszkę i udając, że pije herbatę pił tequile.  Jeździł rowerem i robił to często po pijaku, nie jeden raz obdzierając sobie głowę o beton. Ten jednak po upadku wstawał i wsiadał na rower ponownie. Zdarzało się, że cały zakrwawiony dojeżdżał do domu - wtedy przemywał twarz wodą, przyklejał plastry i na drug dzień, jakby nigdy nic - wracał do pracy.
Drugą osobą była pokojówka Anna. Anna była pochodzenia meksykańskiego - jako dziecko została przeszmuglowana przez granicę w bagażniku starego pickupa. Zaopiekowała się ją rodzina od strony matki i wychowywali ją aż do usamodzielnienia w wieku 16 lat. Anna teraz ma 42 lata i długi staż w motelu, bo aż 24 lata. Anna zajmowała się praniem i prasowaniem pościeli oraz wymianą brudnych na świeże w pokojach. Anna nie była świętoszkiem, jedną z jej największych wad była słabość do amfetaminy. Wciągała ją w takich ilościach, że dobry narkoman by pozazdrościł. Pracowała prawie non stop przez parę dni - później padając na jeden do dwóch dni - odsypiając nieprzespane noce. Również to było akceptowane przez szefostwo - zresztą i oni od niej brali działkę od czasu do czasu. Mówili, że tylko Anna rozumie, że nawet szef musi się czasem zabawić. Paolo zawsze robił minę ignoranta, jednocześnie pokazując, co tak naprawdę myśli. Carl z kolei nawet nie chciał o tym słyszeć. Anna była kiedyś żonata, jednak mąż puścił się z jej ex najlepszą koleżanką - Demi. Uciekli do meksyku, bo władze ścigały go za przemyt narkotyków.
Trzecią osobą był stary John - starzec, który był bardziej maskotką Motelu niż pracownikiem. Nikt nie wiedział, ile John ma lat - w motelu chodziły legendy, że uczestniczył jeszcze w wojnie secesyjnej, jednak nikt w to nie wierzył prócz pewnie samego Johna, który lubił o tym snuć zapewne fikcyjne historie. Najśmieszniejszą była ta, jak dostał kulkę w sam zadek, gdy uciekał przed wrogiem. John miał swój ulubiony fotel w holu i koc, którym przykrywał się od pasa w dół. Koc był w szkocką kratę i wiązała się z nim ciekawa historia - ta jednak trochę później. John uwielbiał palić fajkę i słuchać kubańskiej muzyki rewolucyjnej. Często zadawał zagadki Paolowi - ten głowił się nieraz godzinami, nie mogąc odkryć, że starzec też nie znał odpowiedzi. 
To już cała załoga łajby - motelu nr 7.

CDN....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz